Czasami potrzeba bardzo niewiele, żeby dobrze się bawić. Przykładem są Śpiące Królewny – niewielkie pudełko, kilkadziesiąt kart, kilka prostych zasad, a przyjemność z gry taka, że rzadko kończy się na jednej rozgrywce.
Krótkie przygotowanie
Najpierw dzielimy karty na dwie części – te z niebieskim rewersem rozkładamy zakryte na stole. Pod nimi kryją się tytułowe Śpiące Królewny. Z talii z czerwonymi rewersami rozdajemy każdemu po 5 kart, a resztę odkładamy na bok.
Naszym zadaniem jest jak najszybsze obudzenie (czyli odwrócenie awersem do góry i położenie przed sobą) 4 lub 5 królewien, albo obudzenie tylu, żeby ich suma punktów równała się 40 lub 50 (w zależności od liczby graczy).
Jak to zrobić?
W czerwonej talii znajdują się różne karty specjalne. Jeśli zagramy księcia, obudzimy królewnę. Rycerzem natomiast możemy odbić królewnę przeciwnikowi, a smokiem obronić się przed rycerzem. Magiczną miksturą ponownie usypiamy królewnę innego gracza, ale może on się obronić przed tym różdżką.
W talii znajdują się również karty ponumerowane od 1 do 10. Nie mają one żadnych zdolności, więc musimy odrzucać je ze swojej ręki. Możemy odrzucić kartę pojedynczą lub dwie takie same karty. Jeśli chcemy wyrzucić trzy lub więcej kart, musimy wykonać działanie matematyczne – dodać do siebie cyfry z dwóch kart i otrzymać wynik z trzeciej karty. Na przykład jeśli mamy kartę 3 i 4, to odrzucamy je razem z kartą z cyfrą 7. Jest to bardzo ciekawie wpleciony element edukacyjny i urozmaicenie gry. Dziecko w trakcie zabawy może przy okazji poćwiczyć dodawanie do 10.
Wśród kart specjalnych jest również błazen. Pozwala on odkryć wierzchnią kartę z talii. Jeśli jest to jedna z kart specjalnych – np. książę, różdżka itp., bierzemy ją na rękę i zyskujemy dodatkowy ruch. Natomiast jeśli jest to karta numerowana, musimy odliczyć po kolei (zaczynając od siebie) tylu graczy, ile wynosi liczba na karcie. Ostatni gracz, budzi jedną królewnę i kładzie ją przed sobą.
Wady i zalety
Jeśli chcecie miło i wartościowo spędzić czas ze swoimi dziećmi, Śpiące Królewny będą bardzo dobrym wyborem. Wydawca określił minimalny wiek na 8 lat, ale myślę, że już 6-latki, które znają podstawy dodawania, poradzą sobie bez problemu. Najbardziej optymalna liczba graczy to trzy osoby. Rozgrywka jest jest wtedy płynna i dynamiczna, ale nie kończy się błyskawicznie, jak to bywa przy dwóch osobach. Ja zdecydowanie wolę budzić królewny w większym gronie. Wtedy jest też więcej interakcji między graczami.
Musicie mieć jednak na uwadze, że będzie to negatywna interakcja, więc jeśli wasze dzieci denerwują się, kiedy im się coś podkrada, czy niszczy, nawet w trakcie zabawy, to może się to okazać problematyczne. Z drugiej strony, jeśli mają szansę, obronić się przed atakiem, gwarantuję, że da im to dużo satysfakcji. Moje dziecko jest przeszczęśliwe, kiedy może swoim smokiem udaremnić próbę odbicia królewny przez mojego rycerza .
Niewątpliwą zaletą Śpiących Królewien jest ich oprawa graficzna. Ilustracje są bardzo bajkowe, a postacie królewien i książąt są naprawdę urocze. Popatrzcie tylko na Ciasteczkowego Księcia z jego zabawnym nakryciem głowy, na Farbowanego Księcia, który prawdopodobnie lata młodości spędził na Woodstocku i na Królewnę Deserów, dumnie noszącą tort na głowie.
Zasady są banalnie proste i można je wytłumaczyć w kilka minut. Dzieci mogą więc zachęcić do gry nie tylko swoich rówieśników, ale i członków rodziny ze starszego pokolenia. Małym minusem jest tylko wielkość pudełka, ponieważ w znacznej części jest ono wypełnione plastikowym wkładem. Karty można było z powodzeniem umieścić w mniejszym opakowaniu. Byłyby wtedy świetną grą wakacyjną, którą można wrzucić do plecaka. Ale pewnie na mniejszej powierzchni nie zmieściłaby się ta słodko pochrapująca królewna i strzegący jej smok.
Bądź na bieżąco, polub Zero amperów na FB i Instagramie.